Slot Art Festival

Skąd w ogóle nazwa tej książki? Możliwe, że wpadło Ci w oko, że w podziękowaniach wspominałem o Slocie i jakimś "dniu warsztatowym". O co z tym chodzi?

W 2014 roku dzięki Moni po raz pierwszy pojechałem na Slot Art Festival, który nazywam festiwalem wszystkiego - od koncertów przez warsztaty bo zwykłe czerpanie z obecności mnóstwa kreatywnych dusz. Sam brałem udział w warsztatach z parkoura, jazdy na monocyklu, języka migowego czy manipulacji kijem. Brałem też czynny udział w fireshow, pierwszy raz w życiu kręcąc płonącym kijem dzięki temu, że jednego dnia nie poszedłem na warsztaty.

Wyjeżdżając ze swojego pierwszego Slotu postanowiłem, że za rok wrócę z warsztatem. I tak się stało - w 2015 roku współprowadziłem warsztaty z penspinningu, czyli kręcenia długopisem. Możliwe, że temu kawałkowi swojego życia poświęcę osobny rozdział, a na teraz powiem tylko tyle, że każdego dnia festiwalu mieliśmy po kilkadziesiąt osób i oczywiste dla mnie było, że jeśli tylko się zgłosimy, to w kolejnym roku nasze zgłoszenie również zostanie przyjęte. Pracowałem jednak już wtedy w gamedevie (znaczy robiłem gry) i miałem już trochę inny pomsł.

W 2016 roku ponownie pojechałem na Slot prowadzić warsztaty. Tak jak zakładałem, zgłoszenie z penspinningiem zostało przyjęte, jednak tym razem prowadził je Rarka (z którym prowadziłem ten warsztat rok wcześniej) oraz Pari. Ja zaś zgłosiłem się z warsztatem z projektowania gier.

Nie chciałem